W ciągu ostatnich 6 lat prowadzenie rozrodu przeszło w naszym kraju swojego rodzaju rewolucję. Był to czas kiedy pojawiły się u nas protokoły hormonalne w pełnym tego słowa znaczeniu. Do tego czasu sterownie rozrodem ograniczało się do podawania pojedynczych dawek hormonów podczas wizyt lekarskich. Dzisiaj wiemy, że postępowanie takie niejednokrotnie mogło przyczyniać się do powstawania strat ekonomicznych w zakresie rozrodu.Wiadomo bowiem, że w rozrodzie najważniejszy jest czas. Podanie leku, który nie niósł za sobą konsekwencji w postaci krycia, a co za tym idzie ryzyka ciąży, z jednej strony powodowało straty z tytułu kosztów weterynaryjnych, a z drugiej wydłużało interwały między kryciami, co było główną przyczyną strat i powodowało, że rozród był nie efektywny. Wprowadzenie protokołów hormonalnych znacząco zmieniło (lub powinno) nasze podejście do ekonomii rozrodu. W przypadku krów dobrze zrobiona synchronizacja pod względem ekonomicznym broni się sama. Wiem o czym mówię, bo ja i moi koledzy z Bovi Vet Service byliśmy pierwszymi lekarzami, którzy zrobili to w naszym kraju w praktyce. To dzięki naszym klientom, którzy z jednej strony są szalenie wymagający, a z drugiej strony dążą do jak najlepszych rezultatów, jesteśmy dzisiaj w stanie osiągać takie wyniki w rozrodzie. To oni zdopingowali nas do podnoszenia kwalifikacji i robienia tego co w USA czy Australii jest normą. Takie postępowanie spowodowało, że po tych 6 latach jadąc do takich krajów jak Niemcy, Holandia czy Francja nie tylko nie mamy się czego wstydzić, ale nie jednokrotnie możemy pochwalić się lepszymi wynikami w prowadzeniu rozrodu.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda jeżeli chodzi o jałówki. Nie ma co ukrywać, że przez te lata temat ten był przez nas mocno niedoceniany. Powszechnym jest fakt, że dobrze prowadzony rozród na jałówkach powinien skutkować porodem przed ukończeniem 24. miesiąca życia.Natomiast, jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Jak dotąd jakiekolwiek próby sterowania rozrodem u jałówek były traktowane z przymrużeniem oka. Było to spowodowane faktem, że w najlepszym wypadku uzyskiwano wyniki CR (conception rate) w okolicy 50 % (a często dużo gorsze). Kiedy zestawimy to z wynikami rui wykrytych naturalnie to zawsze wychodziło to mizernie. Było to głównym powodem, dla którego przez tak długi czas nic nie robiono w tym zakresie. Należy również zaznaczyć tu fakt, żew ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się na naszym rynku wiele systemów do wykrywania rui.Występują one pod postacią kolczyków, chipów, obroży czy opasek na nogach. Oprócz tego, że znacznie wzrosła ich czułość, to pojawiły się także dodatkowe informacje jak przeżuwanie, żucie, temperatura czy lokalizacja w czasie rzeczywistym. Dlatego też wielu hodowców zdecydowało się pójść w tym kierunku licząc na poprawę swoich wyników. Dodatkowym czynnikiem, który często zgłaszają hodowcy to niechęć do stosowania hormonów. Wynika to ze złej prasy, którą mają te produkty medyczne. Spowodowane jest to ogólną kampanią, która wrzuca wszystkie hormony do jednego worka prowadzoną przez samozwańczych działaczy, którzy ewidentnie mają za dużo wolnego czasu.
Drugim czynnikiem, który decyduje, że hormony jak dotąd nie znalazły szerszego grona użytkowników na jałówkach jest fakt, że leki te muszą być precyzyjnie podane. Na młodzieży bardzo niewielu hodowców dysponuje systemami utrzymywania zwierząt pozwalającymi na stały i łatwy do nich dostęp. To z kolei przekłada się na zwiększony czas i nakład pracy hodowcy. Stąd wielu hodowców zdecydowało się na założenie systemów wykrywania rui licząc, że zaoszczędzi im to pracy.
Co jednak powinien zrobić hodowca, jeżeli albo nie ma takiego systemu albo jego skuteczność odbiega od jego oczekiwań a sam nie ma na tyle czasu, aby skutecznie zaobserwować ruję?Ma 2 opcje: albo pogodzi się z tą sytuacją i wynikającymi z niej stratami ekonomicznymi, czyli trzeba założyć, że takiego hodowcy wkrótce nie będzie albo postanowi wprowadzić postępowanie naprawcze.
Oczywiście należy zdawać sobie sprawę ze złożoności problemu i mnogości czynników, które maja wpływ na rozród (żywienie, choroby zakaźne, nasienie, inseminator itd.). W tym artykule skupiam się jedynie na aspekcie czysto rozwodowym z punktu widzenia sterowalności.
Pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić hodowca to oszacować czy zwierzęta jakie desygnował do krycia mają odpowiednie parametry(odsyłam do innego artykułu na ekrowie).
Następnie powinien wiedzieć jaki jest jego współczynnik wykrywania rui – HDR(heat detertion rate). Nie mając daty porodu (bo go jeszcze nie było) możemy to ustalić dla pierwszego krycia (bo tak będzie najłatwiej). Jeżeli do rozrodu przeznaczymy grupę np. 10 jałówek, to po 21 dniach sprawdzamy, ile z nich zostało pokryte. Powiedzmy, że 5, czyli HDR = 50 %. Na tej podstawie wyliczamy, jak dobrze wykrywamy ruję. Idąc dalej możemy wyliczyć CR (conception rate), w tym przypadku 3 cielne czyli CR=60%.
Jeżeli nasz HDR nie jest dla nas zadawalający (poniżej 60 %) można spróbować zwiększyć go stosując pojedynczą dawkę PGF2α. Iniekcję tą można powtórzyć po 14. dniach u jałówek, które nie pokazały rui. To powinno zintensyfikować manifestację rui w ciągu pierwszych 5. dni po podaniu prostaglandyny.
Znacznie większym problemem jest sytuacja, kiedy nasz CR jest poniżej naszych oczekiwań. (Ponownie podkreślam, że w artykule tym nie bierzemy pod uwagę statusu zakaźnego ani żywienia na tej grupie zwierząt.) Wtedy, jeżeli nie jesteśmy w stanie znaleźć konkretnego powodu tak słabych wyników, warto moim zdaniem rozważyć zastosowanie synchronizacji. Z klasycznych programów nie korzystamy na jałówkach. W praktyce na świecie zastosowanie mają programy oparte na wkładkach dopochwowych.
Od dłuższego czasu w Polsce stosuje się wkładki dopochwowe. Każdy lekarz, którego zapytam ma jakieś doświadczenia w tym zakresie i to najczęściej mocno negatywne. Z czego to wynika? Moim zdaniem z tego, że ulotki tych produktów nijak mają się do obecnej wiedzy. Powoduje to, że zastosowanie ich zgodnie z ulotką nie może być dla hodowcy zadawalające.
W artykule tym chciałbym przedstawić państwu przykład z życia wzięty, jak można sterować rozrodem jałówek i osiągać bardzo dobre rezultaty. Przykład ten dotyczy fermy krów mlecznych z Zamysłowa należącej do grupy Pieprzyk. Za produkcję zwierzęcą odpowiada Zarząd Gospodarstwa –Dawid Pieprzyk, którego założenia realizują Panie Aneta Kamińska-Guzek i Beata Ciesielska.
Zdj.1. Aneta Kamińska-Guzek oraz Beata Ciesielska z fermy bydła mlecznego w Zamysłowie w trakcie realizacji programu.
Był on inicjatorem projektu, który wspólnie zrealizowaliśmy. Naszym celem była synchronizacja jałówek przy użyciu wkładek dopochwowych.Jałówki przed założeniem wkładek nie były badane. Do synchronizacji zostało desygnowanych 14 jałówek. Każda z nich zostało poddana identycznej sekwencji hormonalnej. Doświadczenie to było zrealizowane w czerwcu 2019 r., a więc w okresie największych upałów. Za prawidłowy przebieg stymulacji hormonalnej były odpowiedzialne pani Beata i pani Aneta. Inseminatorem był Pan Tomasz Janiszewski z firmy Alta Polska. Bykami, które zostały użyte w tym projekcie były AltaOskar seksowany i AltaEmbassy konwencja. Na 14 sztuk w programie 1 powtórzyła. Reszta została zbadana i uzyskano 9 jałówek cielnych (7 po nasieniu seksowanym). Daje to 64,3 % zwierząt cielnych, co stanowi moim zdaniem bardzo dobry rezultat zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę upały i użycie nasienie seksowanego. Pokazuje to jednoznacznie, że sterowanie rozrodem jałówek nie tylko jest możliwe, ale także może być opłacalne.
Zdj.2. Ferma bydła mlecznego w Zamysłowie.
Podsumowanie
Dobra obserwacja rui w przypadku jałówek jest najbardziej popularnym sposobem prowadzenia rozrodu w tej grupie zwierząt. Alternatywą dla naturalnej obserwacji są automatyczne systemy wykrywania rui, które zyskują coraz większą popularność wśród hodowców. Narzędziem, nad którym warto się zastanowić, podobnie jak ma to miejsce w przypadku krów, są protokoły hormonalne, które, jak pokazałem, mogą przynosić pożądane rezultaty. Jak wspomniałem wcześniej, w przypadku kalkulowania jak chcemy zarządzać rozrodem nie możemy zapominać o tak istotnych czynnikach jak żywienie czy status zakaźny. Czynnikami jakim powinni się kierować hodowcy decydując się na dany system jest przede wszystkim ekonomia, czasochłonność i jakość osiąganych rezultatów. Każda ferma jest inna i postępowanie nasze powinno być dostosowane do konkretnej sytuacji.